Dzisiaj już w innym, wiosenno - letnim nastroju. Oto kolczyki i wisiorek
NIE PONAGLAJ RZEKI. Subtelny i z charakterem, a to dzięki przekładkom ze srebra bali, kryształkom Swarovskiego w morskim błękicie, ale głównym bohaterem pozostaje kamień - labradoryt. Szary na pierwsze spojrzenie, ma jednak piękną grę barw, co starałam się uchwycić na zdjęciach.Te błyski błękitne, złote i zielone nazywane są nawet labradorescencją. Pojawiają się na wypolerowanych powierzchniach, gdy światło załamie się na płaszczyznach zbiliźniaczeń kryształu, jak by to opisali geolodzy. A nazwa pochodzi od półwyspu Labrador w Kanadzie, skąd pewnie labradoryt dobywano. W każdym razie w tych kamieniach chodzi o grę ze słońcem, a ku temu pora się czyni coraz sposobniejsza.
Kolczyki o długości 4cm 3 mm z zawieszką, wisiorek krótszy o długość bigla, więc jakieś 3,3 cm sobie mierzy. Kulki: 12 mm, kryształy: 4 mm, srebro oksydowane i polerowane. (nie ma już)
W zabawie z biżuterią najlepsze jest to, ze można sobie samej sprawiać nieraz prezenty i miłe niespodzianki. Gdy kupowałam srebro i minerały, uwagę moją zwrócił niepozorny kamień. Leżał w przegródce na tzw. odpady - egzemplarze nietypowe, czasem uszkodzone, o niedoskonałym kształcie. Był to agat o miłej i sensualnej formie kropli pękatej jak gruszka, o ładnym szlifie briolette. Pojedynczy i krzywo przewiercony, dlatego wylądował w tym miejscu. Od razu pomyślałam o wisiorku dla siebie :-). Mam słabość do korali w kształcie kropli. A oto mój agat, dodałam tylko trochę ładnego srebra, mały kryształ górski i krótki łańcuszek: